Rok produkcji: 1974;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1974;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Zawsze jest tak, że jak w filmie mamy jakąś drużynę, której przyświeca szczytny cel i jej praworządnego przywódcę, na końcu zawsze wszyscy prócz przywódcy (no i może prócz jeszcze jednego członka) giną bohaterską śmiercią. Tak to już bywa na tym świecie, że lepiej jest byś indywidualistą.
W każdym bądź razie, film był niezły, choć do bardzo dobrych bym go nie zaliczyła. Fabuła cyrkuluje wokół jakże ponadczasowej zemsty i "tego złego", na którym zemścić się winno. Czyli wszystko pięknie, ładnie i składnie.
Na pochwałę zasługuje też główny bohater, czyli uroczy Ling Yun, którego tak rzadko można zobaczyć w do końca pozytywnej roli, a jeszcze rzadziej w głównej. Również do gustu przypadł mi James Nam Gung Fan i jego postać, a scena, w której wyłazi z trumny i żąda opłaty za zamieszkanie w "jego" świątyni była po prostu niesamowita. Kolejnym plusem jest Lily Li, która to pokazała, że wie do czego służy broń i jak jej używać, co również bardzo mnie ucieszyło.
Do minusów niewątpliwie należy zaliczyć "tego złego", który jest po prostu irytujący. Przez cały film prawie w ogóle nic nie mówi (co on, niemowa?!), tylko diabolicznie uśmiecha się półgębkiem, więc gdy już w końcu go zabili, naprawdę poczułam ulgę, a ciśnienie mi opadło. Kolejny (i o wiele większy) minus jest taki, że... zabili Jamesa, no... jak oni mogli?! Przez to film stracił jeden punkt, o!
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1972;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Napoczątku film wydał mi się dziwny, bo praktycznie nie ma w nim mężczyzn, a jeśli już się pojawiają to w roli drugoplanowej, a wtedy i tak tylko na chwilę. Cały pierwszy plan zdominowany jest przez kobiety i to cały ich klan, który po śmierci ostatniego męskiego członka rodu w służbie cesarza na wojnie postanawia gremialnie wyruszyć nawyprwę wojenną, by pokazać reszcie mężczyzn jak się walczy. Fabuła niby prosa, ale powiem szczrze, że bardzo dobrze bawiłam się na tym filmie, szczególnie, że występuje tu cała damska plejada gwiazd kina Shaw, która niewątpliwie podnosi wartość rzeczonej produkcji. Naprawdę warto.
Rok produkcji: 1973;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1973;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1972;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Pierwszym co mnie przyciągnęło do tego filmu był tak naprawdę tytuł, który miałam do wyboru spośród sześciu. Bo, jak to zwykle w kinie wuxia bywa, tawerny są bardzo dobrymi miejscami na dobrą akcję (często dywersyjną) w starym, dobrym stylu, czyli zaczajamy się i atakujemy znienacka.
Nie inaczej było i tym razem, tylko w tym wypadku norma ataku przekroczyła dopuszczalny limit stu procent, ale jakoś nikomu to chyba nie przeszkadza. Pomijając już same rachunki, to muszę wspomnieć, że naprawdę rzadko zdarza się, by akcja filmu toczyła się w jednym tylko miejscu (w tym przypadku w tytułowej tawernie), co sprawiło, że film ten oglądało mi się co najmniej dziwnie (co nie oznacza, że źle!).
Drugim aspektem przemawiającym była obsada. No przecież nie mogłam sobie odpuścić filmu, w którym przez dziewięćdziesiąt procent czasu widzę Ku Fenga. Ale dość o Ku, bo jeszcze ktoś pomyśli, że mam obsesję (w życiu! ^^). Co mnie zaskoczyło, to Yeung Chi Hing w roli pozytywnej, tak dla niego nienawykłej, ale jak zwykle spisał się bardzo dobrze. Nie mogę też nie wspomnieć o Shih Szu, która jak zwykle dostała rolę bardzo dobrze do niej pasującą, jednak marginalną, bo tylko w końcówce.
Ogólnie film był dobry, choć do bardzo dobrego bym go nie zaliczyła (Ku Feng niewątpliwie podnosi jego wartość). Fabuła jest taka jak zwykle, czyli prosta, ale w tego typu filmach (jakichkolwiek, nie tylko wuxia) inna nie może być. Jedyne co mnie naprawdę kole w oczy to Tung Li, którego nigdy nie widziałam w roli negatywnej, więc i mi nie pasował do ogólnego obrazka. Poza tym było w porządku, a sceny walki (szczególnie popisy Ku Fenga z biczem, który to w akcji widziałam po raz pierwszy) były naprawdę dobre!
Rok produkcji: 1973;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Jeden z najlepszych filmów Changa Chech. Opowieść o trzech tytułowych braciach krwi, którzy spotkali się, gdy dwóch młodszych próbowało okraść tego najstarszego. Złożyli przysięgę braterstwa i rozpoczęli karierę wpierw bandytów, a później wojskowych. Wszystko było dobrze do czasu aż najstarszy, Ma Hsin Yi, nie wdał się w gorący romans z żoną najmłodszego z nich, a o sprawie dowiedział się średni, Chang Wen Hsiang. Cała sytuacja doprowadziła do rozpadu ich przyjaźni i próby zabicia przez Ma jego braci, ponieważ ujawniony skandal mógłby zaszkodzić jego karierze.
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Cheng Pei Pei z mało jasnych powodów (przynajmniej z początku) zbiera drużynę pięciu nieznanych sobie mężczyzn, którzy z jej pomocą mają zemścić się zabójcy ich dawno nieżyjącego ojca. Większość z początku sceptycznie podchodzi do jej nauk i nic zresztą dziwnego, ponieważ wcześniej się wzajemnie się nie znali, o zmarłym tragicznie ojcu nie wspominając. W końcu jednak udaje im się stworzyć drużynę i stanąć do walki z mordercami.
Rok produkcji: 1973;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Tak sobie przeglądam filmy i przeglądam i natrafiłam na jeden zapomniany przeze mnie, którego jeszcze nie miałam okazji poznać bliżej, to i sobie włączyłam późną nocą jak już nikt nie przeszkadza i mówię sobie: OK., obejrzę tak ze 20min. i pójdę spać i... nie mogłam się oderwać aż do samego końca. Co mnie zaskoczyło to to, że nic w tym filmie nie było takie jak się spodziewałam.
Na początku mamy Fang Miena i Shih Szu ratujących jakąś dziewczynę przed zgwałceniem, ale przy okazji zabijają syna przywódcy wrogiego klanu, co sprowadza na nich wyrok. Po drodze do domu spotykają Jamesa Naam Gung Fana, który od razu zakochuje się w Szu (z wzajemnością zresztą). Dalej mamy jeszcze Chang I i Ivy Ling Po, którzy są uczniami Fang Miena i niezbyt Jamesa lubią. A potem przychodzą zbiry z wrogiego klanu i zabijają staruszka, ranią Szu i obcinają rękę Ivy, Chang I znika, a James próbuje uratować Szu przed śmiercią z odniesionych w walce ran.
Reszty nie będę opisywać, bo zajęłoby to jeszcze parę linijek, a to nikomu niepotrzebne, bo może spokojnie obejrzeć i sam dowiedzieć się co się stało dalej. W każdym razie, spodobało mi się w tym filmie, że mamy właściwie jeden główny wątek (pomszczenie śmierci Fang Miena) i kilka pobocznych, co nieczęsto się zdarza w tego typu filmach, bo albo nie ma na to czasu, albo fabuła jest zbyt prosta, by się tak bardzo rozwodzić. Wszystko tu jest i to niezbyt nachalnie i to mi się właśnie podoba: zemsta, miłość, poświęcenie, typowe wuxia i w dodatku z taką obsadą.
Ale nie można tak słodzić i łyżką dziegciu do tej beczki miodu będzie Ku Feng (taa, sama nie mogę uwierzyć) w śmiesznym stroju i wypudrowaną gębą i świecące oczy jakiegoś diabła ściennego. Wszystko byłoby bardzo ładne, gdyby nie te dwie rzeczy, przez które film stracił jeden punkt... i tyle.
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1972;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Ten film to najlepszy dowód na to, że pewnych rzeczy nie powinno się robić i tyle. Właściwie to muszę przyznać, że mogłam sobie odpuścić ten film i naprawdę niewiele bym straciła z tego powodu.
Główni bohaterowie byli mało interesujący i naprawdę potrzeba było dużej dozy samozaparcia i cierpliwości, by na nich patrzeć bez irytacji, dekoracje pieczary "głównej złej" nie napawały szczególną miłością (to bardzo eufemistyczne określenie), a i scenariusz nie był pierwszego sortu.
Na plusy niewątpliwie składają się Cheng Miu, na którego zawsze miło mi jest popatrzeć. Drugim plusem są dekoracje tych "normalnych" miejsc jak pałace, sale, no i duża ilość zdjęć kręconych w plenerze (także na tyłach wytwórni, z sławnym mostem, który właściwie można uznać za jeszcze jednego aktora; w końcu w tylu już produkcjach grał, że tytuł ten niewątpliwie mu się należy). Ostatnim plusem są walki. To zadziwiające, ale nie jest to film Changa Cheh, a krew się leje strumieniami (i to dosłownie), co niewątpliwie jest rzeczą niespotykaną.
Tak więc film tylko dla (bardzo) wytrwałych.
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1972;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1972;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1974;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1973;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Niemal bajkowa opowieść o tatarskim władcy (w tej roli jak zawsze genialny Ku Feng) i jego aż dwunastu synach, z których najbardziej kochał najmłodszego (a tu w roli głównej David Chiang), o którego względy byli zazdrośni niemal wszyscy pozostali bracia prócz najstarszego (Ti Lung). Nie mogąc dłużej znieść faworyzowania przez ich ojca tylko jednego z nich, kilku z nich uknuło spisek mający na celu pozbycie się najmłodszego z nich, a na końcu przejęcie władzy. O wszystkim dowiaduje się najstarszy syn, co prowadzi do waśni i końcowego bratobójstwa oraz w efekcie tragicznego końca całego klanu.
Rok produkcji: 1972;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1973;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Cóż, nie popieram przemocy przed dwudziestą drugą, ale tym razem mogę stwierdzić z czystym sumieniem, że film ten oglądałam grubo po tej godzinie. Niemniej jednak, nigdy nie lubiłam patrzeć jak gwałcą bezbronne kobiety i tyle. Kolejnym zgrzytem była właściwie fabuła, która nie trzymała się zbytnio kupy, a w pewnych miejscach w ogóle odstawała od głównego wątku, ale... wszystkiego przecież mieć nie można, prawda? Niemniej jednak, miało to wpływ na ostateczną ocenę.
Pomijając jednak właściwie te dwa zgrzyty, muszę stwierdzić, że film sam w sobie był wcale niezły i miło się na niego patrzyło, choć przykrótko, bo tylko niecałe 80 minut. Niewątpliwe zasługi ma tu oczywiście Ling Yun, na którego nie sposób nie patrzeć, a jeszcze jak gra główną rolę, to już proszę siadać i nie gadać. Kolejne niewątpliwie należą się Wong Chung Shunowi, który doskonale odegrał swoją rolę czarnego charakteru i brawa za to dla niego. No, a jeśli już do paczki dołączają Fan Mei Sheng i Chan Hung Lit to już nie ma bata, trzeba oglądać!
Oczywiście aktorzy to nie wszystko, ale o resztę też się nie trzeba martwić, ponieważ również prezentowała przyzwoity poziom. Dekoracje były ładne, kostiumy również, no bardzo dużo zdjęć kręconych w plenerze też idzie na plus.
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Chyba pierwszy tak wczesny film, w którym Ti Lung został doceniony i zagrał główną rolę mistrza sztuk walki, który za wszelką cenę stara się trzymać z dala od świata walk i nawet znajduje sobie przyjaciół spoza niego, ale w pewnym momencie świat sam się do niego zgłasza, gdy jest świadkiem bratobójczej walki członków klanu Tien Yi Tong i jeden z pokonanych prosi go o zaniesienie wiadomości o śmierci ich mistrza oraz zdradziedo siedziby ich klanu. Spotkanie to popycha za sobą lawinę tragicznych wydarzeń, w których główny bohater musi walczyć o życie.
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Film naprawdę był fajny, oczywiście pomijając fakt, że pomimo iż powstał już w latach '70, to jednak jego fabuła i wykonanie wciąż podpadają pod lata '60, ale mnie osobiście to wcale, a wcale nie przeszkadza. Co więcej, zaczęłam nawet lubić filmy z tej dekady, tak różne od kina Changa Cheh i udziwnionych filmów lat '80. Wszystkie wydają się być takie trochę naiwne, a przy tym posiadać nieco nonszalancji i romantyzmu, cechujące tę właśnie dekadę. To chyba właśnie dlatego je lubię. Ale dość tego wstępu.
Fabuła jest prosta jak drut (to w końcu nie Chu Yuan, ani adaptacje chińskich epopei), ale w oczy nie kole. Jest prosto, ładnie i przyjemnie, bez zbędnych ozdobników. Co więcej! Cheng Pei-Pei mnie tutaj nie irytuje, a jest to dużym plusem, naprawdę. Po obejrzeniu kilku filmów z nią, człowiek naprawdę może nabawić się szewskiej pasji. Tak więc brawo dla Cheng za dobrze odegraną rolę.
Niestety, jest i minus... jak piszą na okładce i w recenzjach, że drugą główną rolę gra Yuah Hua, to liczę na to, że go pooglądam chociaż w dwóch trzecich filmu, a nie w dziesięciu minutach na dziewięćdziesiąt! Ale przez te dziesięć minut i tak był świetny... me like it :)
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
OK., pisałam wcześniej, że na "Water Margin" polowałam tyle czasu? No pisałam, ale nic się nie umywa to tego ile czasu czekałam na obejrzenie tego filmu. Jak sama to ujęłam: Yueh Hua, Lo Lieh i Li Ching w jednym filmie - już lepiej być nie może. I po prawdzie chyba nigdy nie będzie. ^^
Ale wracając do fabuły. Hua zabija ciemiężącego lud ministra, za co staje się wyjętym spod prawa uciekinierem. Na jego nieszczęście, ministra zabił, gdy ten był pilnowany przez Lieha, i którym to zabójstwem ściągnął na tego drugiego wyrok śmierci (zabili go na jego służbie). Więc Lieh, by ocalić honor i życie, decyduje się złapać zabójcę w pięć dni, inaczej skrócą go o głowę. Do kompletu mamy jeszcze Ching, która się w Hua zakochuje i przez to też niezbyt lubi Lieha, który to chce jej ukochanego wsadzić za kratki.
Więcej nie napiszę, bo i po co? Film jest świetny, walki dobre, fabuła niczego sobie; ogólnie, jest na czym zawiesić oko. Warto też, ponieważ jest to jeden z ostatnich filmów z tej generacji, późniejsze lata przyniosą Changa Cheh i jego krwawe łaźnie, a to jest typowe kino wuxia bez zbytniej, męskiej przesady. Także nic, tylko oglądać.
Rok produkcji: 1974;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1974;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
O tym filmie możnaby napisać całą książkę, ale lepiej chyba go jednak obejrzeć. Krótko powiedziawszy, to waśnie ten tytuł wyniósł na piedestał Davida Chianga i przedstawił filmowemu światu jednego z największych aktorów kina wuxia, czyli Ti Lunga.
Cóż jeszcze mogę napisać? Film naprawdę jest świetny, ostatnia bitwa na moście jest epicka, a i sama śmierć bohatera Funga napawała mnie grozą nawet przy obejrzeniu tego po raz "dziesty". No i urocza Baby Queen Li Ching, napastowana przez Wang Chunga w śmiesznym ubranku to kolejna warta obejrzenia rzecz. Poza tym scena w deszczu, gdy David i Li Ching idą pod parasolką jest po prostu nieziemsko piękna (aż dziw, że kręcono to w studiu O.o).
Co jeszcze mi się w nim podobało? Praktycznie wszystko. David Chiang był uroczy, rozpoczynający swoją wielką karierę Ti Lung również, no i mój kochany Ku Feng z tym jego demonicznym błyskiem w oku i pięknym, złowrogim uśmiechem był rewelacyjny. Li Ching również była urocza, szczególnie ze swoim pięknym uśmiechem, aż chce się oglądać.
Jest tylko jeden zgrzyt... jak kiedyś przeczytałam w jednej recenzji... ja oczywiście rozumiem szowinistyczne podejście do kobiet Changa Cheh, ale... no nie tak ostentacyjnie, naprawdę. Poza tym cudeńko.
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1973;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1974;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1974;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1974;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1972;
Ocena: The Iron Bow: 9/10; / The Tigress: 9/10; / White Water Strand: 6/10;
Język: mandaryński;
Ta recenzja będzie jakby trochę kompaktowa, ponieważ sam film jest nieco "skondensowany". Jak sama nazwa wskazuje, jest to trylogia, a dokładniej trzy historie opowiedziane jedna po drugiej, ale wszystkie traktujące o tym samym, czyli o kwintesencji wuxia, czyli poświęceniu, honorze i oddaniu (za kraj, przyjaciół, ideały...). Tak więc, by zbytnio nie przedłużać, napiszę jeszcze, że obok tytułów oceny za poszczególne historie, a obok ocena średnia.
The Iron Bow: Śliczna historia o młodej dziewczynie i jej matce, która to pomaga swej córce uniknąć zamążpójścia za niezbyt rozgarniętego syna miejscowego możnowładcy. Naprawdę urzekła mnie ta historia, ponieważ rzadko mogłam w jakimkolwiek filmie zobaczyć, by rodzic tak po prostu poparł córkę, która ma obiekcje co do swego przyszłego małżonka. Co więcej! Jak na horyzoncie pojawia się odpowiedni kandydat, zaraz namawia córkę, by ruszyć za nim w pościg ^^... No, istne cudo!
The Tigress: Kolejna, piękna historia o miłości i poświęceniu; i to z jakim zakończeniem (którego nie zdradzę, bo zepsuję wszystkim oglądanie)! I pomimo iż nie jest to opowieść o "braciach krwi" ani walce za kraj, to jednak, jak sami autorzy napisali, są tu szlachetni bohaterowie walczący za swe ideały i choćby dlatego warto ten film obejrzeć.
White Water Strand: Nie wiem, ale wydaje mi się, że albo mam przesyt Changa Cheh, albo ten film jest naprawdę gorszy od innych. Oczywiście, że bardzo dobrze się go ogląda, bo jest w nim wszystko co być powinno, czyli bohaterowie, ideały, itp., ale mam wrażenie, że historia ta nie jest tak dobra jak dwie poprzednie. Niemniej jednak i tak jest to świetny kawałek.
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1971;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Takie filmy sprawiają, że chce mi się oglądać je dalej. Co więcej, mają w sobie taką magię, że nie można się od nich oderwać, choćby nie wiem jak się chciało. Wiem o tym, oderwano mnie od tego filmu, co wywołało u mnie niepohamowaną chęć mordu na niewdzięcznym osobniku, który śmiał mi przeszkodzić w oglądaniu.
Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy była obsada. Po raz pierwszy ujrzałam Li Ching w głównej roli! To było pierwsze i jakże miłe zaskoczenie. Drugim miłym "dodatkiem" (bo to nie był tak naprawdę dodatek, jako że przewijał się przez większość filmu) był Yueh Hua. I może jeszcze byłby dla mnie ratunek, gdyby na ekranie nie było Yueha, no a jeśli już ten klei się do Li Ching, to ja nie mam innego wyjścia jak kleić się do filmu... ech...
W każdym razie, fabuła była jak zwykle prosta jak drut, bo w końcu filmy Lo Weia nigdy nie grzeszyły inteligencją, ale nie można też powiedzieć, że jest infantylnie, bo nie jest. Jest prosto, ładnie, przyjemnie i mściwie (jako, że znów sięgnięto po ponadczasową zemstę) ale i tak widać na pierwszy rzut oka, że cała fabuła jest li tylko wodą na młyn maślanych spojrzeń Yueha i Li Ching. Co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło, Li Ching bardzo dobrze radzi sobie z bronią, czego nie mogłam o niej powiedzieć w innych filmach z jej udziałem. Nie wiem czy to zasługa choreografów, czy samej Baby Queen, ale aż miło było popatrzeć.
No i nie mogłabym wspomnieć o jak zwykle dostojnym i mądrym Tien Fengu, który wypadł naprawdę dobrze, ale cóż poradzę jak na głowę jak zwykle wszystkich bije Ku Feng i to jego demoniczne spojrzenie i gorąca głowa? Aż chce się oglądać, więc marsz do podziwiania!
Rok produkcji: 1974;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Rok produkcji: 1970;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;
Na początku pomyślałam, że skoro nie ma w tym filmie żadnego znanego aktora, a jest on realizowany jakby przez "drugą kategorię" aktorów, może go sobie odpuszczę i wrócę do niego, gdy będę mieć wenę... i cieszę się, że się rozmyśliłam! Film był naprawdę świetny, gdyby niektóre były tak dobre jak ten, byłby wprost cudownie.
No i jest jeszcze jeden plus... Choć raz mogłam ujrzeć Chen Hung Lita w roli pozytywnej, co wywołało u mnie niemałe zaskoczenie (takie O.o). Już myślałam, że będzie mi to jakoś gryźć się z ogólnym wrażeniem, ale okazało się, że po raz wtóry mile się rozczarowałam. Chen okazał się być świetnym bohaterem, którego naprawdę polubiłam i z którym można się identyfikować, ponieważ nie był ani do końca czarny, ani biały, czyli po prostu ludzki. Po obejrzeniu muszę przyznać, że żal mi, że nie będę go w stanie ujrzeć już w żadnym pozytywnym wcieleniu... ale cóż... złoczyńcą też jest świetnym!
Także brawa dla całej ekipy, ponieważ bardzo miło spędziłam te 87 minut :)
Rok produkcji: 1972;
Ocena: ?/10;
Język: mandaryński;